sobota, 4 czerwca 2011

Ja i… konie

Od niedawna interesuję się końmi. Najbardziej podobają mi się kuce szetlandzkie. A zaczęło się to tak:

Karia miała imieniny i zaprosiła mnie, Błyskawicę i parę innych wilków na nie. Myślałyśmy, że imieniny Karii spędzimy u niej w jaskini i na jej podwórku. Jedna czekała nas miła niespodzianka… Gdy wszyscy przyjechali i dali prezenty dorośli zaczęli pakować do samochodu gril i skrzynki z jedzeniem i piciem. Nikt, oprócz Karii (przynajmniej tak mi się wydaje) nie wiedział dokąd jedziemy, a nawet nie wiedzieliśmy, że pojedziemy gdziekolwiek. Wsiedliśmy do dwóch samochodów. Jeden prowadził tata Karii, a drugi mama Błyskawicy. Ja jechałam z mamą Błyskawicy, Błyskawicą, naszą koleżanką z klasy i Ingusią. Nie wiedzieliśmy gdzie jedziemy. Mama Błyskawicy powiedziała:

-Pojedziemy za nimi (nimi to drugi samochód), bo ja nie wiem gdzie to dokładnie jest. Bo to jest gdzieś za Poniecem. Chyba…

-Nie mów! Ja chcę mieć niespodziankę –powiedziała wtedy Błyskawica.

Jechałyśmy ok. 25-35 minut. Ja i nasza koleżanka z klasy trzymałyśmy grila. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Nad podjazdem widniał napis: „Zagroda u szwagra”. Wszyscy wyszli z aut. Zobaczyliśmy starą jaskinię, zagrodę, jakąś wielką salę i stół. Usiedliśmy się wszyscy. Dorośli rozdali plastikowe talerzyki, kubeczki i postawiali na stole ciastka, chipsy itp. Potem był pyszny tort czekoladowy i piccolo (szampan bezalkoholowy, oranżada). Wszyscy poszli albo skakać na ogromnej trampolinie, huśtać się, zjeżdżać lub przejść. Ja i Błyskawica poszłyśmy za budynek. Była tam kotka, która aktualnie miała młode. Głaskałyśmy ją. Był tam też piesek o imieniu Łezka (to kundelek), jeszcze dwa kundelki i owczarek niemiecki krótkowłosy. Błyskawica znalazła deskorolkę. Zaczęła na niej jeździć i mówiła, że zaczyna się nudzić… Wcześniej pytałyśmy się dorosłych, czy pojeździmy na koniach, a ich odpowiedź była następująca: „Zobaczymy”. Szła pewna pani, która tam mieszka. Zapytałyśmy się jej czy pojeździmy na koniach. Ona powiedziała, że dziewczyny już szykują dla nas konia. W końcu przyszły dwie wilcze dziewczyny (Klaudia i Aldona). Myślałam, że pojeździmy na jakimś wielki koniu, chociażby był to konik polski, a tu przed moimi oczami ukazał się mały, przeciętny z wyglądu kucyk. Miał na imię Gratka. Ja jechałam pierwsza. Potem chciałam jeszcze raz. Za pierwszym razem strasznie się bałam, ale za drugim… czułam się jak ryba w wodzie. Zapytałam się czy możemy pojechać tą dłuższą drogą, tak jak Błyskawica. Dziewczyny zgodziły się. Weszłyśmy na drogę i wiecie co? Mogłam sama prowadzić kucyka, nawet zakręcać! Zakochałam się w tym kucyku, to kuc szetlandzki. Kiedyś kucyki wcale mi się nie podobały, no a teraz… Teraz zakochałam się w nich i to wszystko przez jednego, małe kucyka Gratkę! Ale nie tylko to działo się na imieninach Karii. Tam można za 10 zł uczyć się jeździć konno. 10 zł – 1 godzina. Błyskawica marudziła mamie, że ona chce się nauczyć jeździć konno i to dzisiaj i teraz! Mama Błyskawicy tak się zdenerwowała, że dała jej aż 20 zł i powiedziała, że jak chce to niech się idzie uczyć jeździć konno. Poszłyśmy razem. Były tam te same dwie dziewczyny (Klaudia i Aldona i jeszcze tam były taka Ola, albo Olga, dokładnie nie wiem). Jeździły akurat na koniu i przeskakiwały przez przeszkody. Błyskawica zapytała się czy może nauczyć się jeździć. One jej odpowiedziały, żeby poszła do pana Michała. Poszłyśmy tam więc. Pan Michał (albo jego syn, nie wiem) zaśmiał się i powiedział, że mamy iść „Tam do dziewczyn”. Poszłyśmy do nich i powiedziałyśmy, że ten pan odesłał nas z powrotem. Z 15-20 minut tam siedziałyśmy i oglądałyśmy jak one jeżdżą. Potem pan Michał i dziewczyny jechali gdzieś bryczką. Powiedzieli, że będą za dobrą godzinę. A za dobrą godzinę nas już tam nie było… No, ale nic, Rodzice mi obiecali, że kiedyś tam pojedziemy razem z Tatanką Yotanką (moją kuzynką), która nigdy tam nie była i ona też się będzie uczyć jeździć konno, tak samo jak ja! Hura!

To Kozy, które tam były.



W tym budynku mieszkają konie.

2 komentarze:

  1. Cieszę się, Nadio, że odkryłaś nowe hobby! Tylko czy te dziewczyny i pan Michał nie zostali czasem spłoszeni przez Wasze wilcze stado, że tak od was uciekali? ;)

    Tashunka

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie :)
    Znaczy tak myślę.

    Nadia:)

    OdpowiedzUsuń