środa, 26 czerwca 2013

Lana Del Rey

witam was moi kochani po bardzo długiej przerwie ;) co prawda, gdzieś około października wysłałam do Akeli nową 'notkę', trochę inną niż zazwyczaj, ale gdzieś się zagubiła. ok, nie mam pretensji ;) dzisiaj chciałabym za to przybliżyć wam osobę niejakiej Lany Del Rey - mojej bogini, inspiracji, niesamowitej kobiety i... długo by tu jeszcze wymieniać, przejdźmy do rzeczy ;) Lana Del Rey (ur. 21 czerwca 1985, (chociaż praktycznie wszędzie podawane jest że 1986, ale to nieprawda) w Nowym Jorku). jej prawdziwę imię i nazwisko to Elizabeth Woolridge Grant. jest to wokalistka indie-popowa. jej muzykę można zaliczyć też do alternatywy i sadcore'u. jej pseudonim artystyczny jest połączeniem imienia hollywoodzkiej gwiazdy Lany Turner i nazwy Forda Del Rey. nazywana gangsta Nancy Sinatra (ang. „gangsterska Nancy Sinatra”) przez krytyków muzycznych, Grant podaje Kurta Cobaina, Thomasa Newmana, Bruce'a Springsteena, Britney Spears, Elvisa Presleya, Eminema, Janis Joplin i Amy Winehouse jako źródła swojej inspiracji. powiem tak, laną jestem zauroczona od począku. pamiętam, że ona pojawiła się w momencia, kiedy ja słuchałam dużo metalliki, gn'r i takich rzeczy i nie przepadałam za popem (czyt. udawałam, że nie lubię popu), ale del rey była inna. na rebelu często leciało video games, mnie osobiście ta piosenka od razu nie porwała, ale nie przełączałam, bo mój tata bardzo ja lubił, a mnie bardzo podobał się teledysk ^^ później słuchałam z tatą audycji w trójce i właśnie tam pani ania puściła blue jeans lanci. zakochałam się. i wtedy już odliczałam dni do wydania płyty 'born to die' (zaznaczę, że było to pod koniec stycznia 2012). kiedy już ją ściagnełam (teraz rzecz jasna mam ją na swojej półeczce) byłam pod ogromnym wrażeniem muzyki pani grant. skojarzyłam mi się od razu z florence. taka niezależna muzyka. i tak sobie lany od czasu do czasu słuchałam, była na przedostatnim miejscu mojej sekcji 'muzyka' na facebooku... ale później bardzo się zmieniłam, bardzo, wręcz nie do poznania. zmienił się mój styl, charakter, spojrzenie na świat, a co za tym wszystkim idzie - gust muzyczny ;> wtedy zdałam sobię sprawę (to był jakoś październik 2012), że lana idealnie do mnie pasuje, jej perfekcyjna muzyka, teksty, wszystko... stała się moją idolką, pokochałam ją całym serduszkiem <3 i szczerze? mam gdzieś to że jej ojciec jest milionerem, wydała wcześniej debiutncką płytę jako lizzy grant, oszukała z wiekiem. wiem, że taka obsesja jest niezdrowa, ale co pocznę? dodam jeszcze, że pokochałam lanę nie tylko za jej cudowne piosenki, ale też za to jaką skromną osobą jest. ona potrafi zejść do fanów i spędzić z nimi pół koncertu! jest potwornie urocza, kocham ją i nigdy nie przestanę <3 lana w polsce wystąpiła 2 czerwca w warszwie na torwarze. nie było mnie, ale uwierzcie tak niewiele brakowało, tak niewiele... deprechę miałam niezłą tego dnia, nie powiem, że nie, ale obiecałam sobie, że kolejnego konceru lany w polsce sobie nie odpuszczę!! dyskogragfia: Lana Del Ray a.k.a Lizzy Grant (2010) - ta jeszcze jako lizzy ;) Born to Die (2012) Paradise (2012) - tak właściwie to to jest bardziej epka, niż album, bo zwiera 8 piosenek i jest takim jakby dopełnieniem do btd, ja sama mam płytę 'born to die: the paradise edition' czyli złączenie tych dwóch ;) lana nie ma złej piosenki, ale szczególnie polecam: blue jeans, diet mountain dew, national anthem, cola, gods and monsters, born to die, ride, yayo, video games avie, chyba że wolicie lanaistka ;)